Nowa definicja domu w czasach niepewności.
Kiedy większość z nas wyobraża sobie typową rodzinę, prawdopodobnie wyobrażamy sobie matkę, ojca i 2,5 dziecka - może też biały płot.
Z drugiej strony, ten obraz „normalnej” rodziny może być tylko pozostałością po latach pięćdziesiątych. W dzisiejszych czasach rodziny przybierają różne formy.
Na czele rodziny mogą stać dziadkowie, samotni dorośli bez dzieci lub rodzice tej samej płci, żeby wymienić tylko kilka opcji.
Ale nawet te małe, zróżnicowane rodziny mają swoje wady.
Pisarz David Brooks twierdzi, że koncepcja rodziny nuklearnej po prostu nie działa.
„Przeszliśmy z dużych, połączonych i wielopokoleniowych rodzin, które pomogły chronić najbardziej wrażliwe osoby w społeczeństwie przed wstrząsami życiowymi, do mniejszych, oderwanych rodzin nuklearnych… które [tylko] dają najbardziej uprzywilejowanym ludziom w społeczeństwie miejsce na maksymalne wykorzystanie swoje talenty i poszerzaj swoje możliwości ”, pisze Brooks w The Atlantic.
W 2020 roku definicja rodziny zmieniła się jeszcze bardziej.
Wraz z rozpadem naszych starych wzorców życiowych wyłoniły się nowe typy rodzin, które oferują wsparcie, więź i nową definicję domu w czasach niepewności.
Rozmawialiśmy z niektórymi rodzinami, które w tym roku znalazły się w nowej dynamice z powodu pandemii COVID-19.
Jamie Hickey
Zanim Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła COVID-19 jako globalną pandemię, Jamie Hickey i jego żona Tara byli zajęci prowadzeniem małej, ale odnoszącej sukcesy działalności związanej z meblami biurowymi i opieką nad dwiema młodymi córkami.
Kiedy pracownicy biurowi zaczęli migrować do biur domowych, a budynki biurowe zaczęły się zamykać, Jamie zdał sobie sprawę, że będzie musiał sprytnie oszczędzać pieniądze, dopóki jego firma nie zacznie znowu działać.
Wtedy skontaktowała się Caroline. Caroline jest - czekaj na to - mamą byłej Jamiego.
„Brzmi dziwnie, ale tak naprawdę nie jest”, szybko mnie zapewnia.
Najwyraźniej Caroline i żona Jamiego, Tara, przyjaźnili się od lat po połączeniu się na Facebooku. Kiedy Caroline usłyszała o problemach finansowych Jamiego i Tary, zasugerowała, żeby się do niej wprowadzili.
Początkowo Jamie myślał, że to żart. „Śmiałem się z tego” - wspomina.
Niemniej jednak pomysł szybko „stał się rzeczywistością”. W rzeczywistości, trudno było wymyślić powód, aby nie przyjąć oferty Caroline. Jej mąż zmarł 4 lata temu, a ona mieszka sama w dużym domu.
Dla Jamiego, Tary i dzieci ruch polegał początkowo na zaoszczędzeniu pieniędzy. Ale wkrótce stało się jasne, że mieszkanie z Caroline ma też inne zalety. Mimo że Jamie i Tara na początku próbowali „trzymać się z dala od jej włosów”, zaczęli jeść kolacje ze swoim gospodarzem.
„Myślę, że lubi mieć towarzystwo” - mówi Jamie. „Ona robi rękodzieło z dziećmi, wiesz, chodzi do Michaela i kupuje małe rzeczy do zrobienia”.
W końcu Caroline nigdy nie miała własnych wnuków.
Oczywiście ta niekonwencjonalna konfiguracja nie będzie trwać wiecznie. Jamie i Tara, co zrozumiałe, chętnie wracają do swojego domu i swoich rzeczy.
Ale dla Caroline ich odejście będzie słodko-gorzkie. Zapytała już Jamiego i Tarę, czy może mieć dzieci w weekendy.
„Poważnie, przyjęła rolę prawdziwego dziadka” - mówi Jamie. Chociaż wirus mógł bardzo się zmienić dla Hickeys, dał im również zupełnie nowego członka rodziny.
Nicole Sud
Nicole Sud jest założycielką bloga dla rodziców 3 Under Three. Podobnie jak reszta z nas, Nicole i jej mąż Mohan nie widzieli zbliżającej się pandemii. Na początku 2020 roku para skupiła się na wychowaniu swojej 2-letniej córki Anais i przygotowaniach na rychłe przybycie bliźniaków.
Oprócz zapracowanej rodziny, w ramach programu wymiany kulturalnej, przyjęli też gościa do swojego domu. Janeth przyjechała z Kolumbii, aby doświadczyć życia w Waszyngtonie, a przy okazji pomóc w nauce hiszpańskiego ich córki Anais.
To, co miało być 6 tygodniami, zmieniło się w 10 miesięcy, gdy uderzył COVID-19. Janeth, która planowała wyruszyć w trasę po Europie przed wyjazdem do Kolumbii, utknęła w Waszyngtonie z Nicole i jej rodziną. Na szczęście Janeth okazała się ogromną praktyczną pomocą.
„Prawdopodobnie pomogło mi to zachować zdrowie psychiczne, ponieważ w trakcie tego procesu byłam w ciąży z bliźniakami” - wyjaśnia Nicole.„Bardzo pomocne jest mieć w domu kolejną osobę dorosłą tylko dlatego, że cały czas byłem wyczerpany”.
Jednak wkrótce Janeth stała się czymś więcej niż tylko parą pomocnych dłoni. Została kolejnym członkiem rodziny. Mohan pomógł jej w nauce gry na gitarze, sprzeczali się, który wynos kupić, a nawet pojechali razem na „wakacje z COVID”.
W pewnym momencie córka Nicole, Anais, zapytała ją, czy jej wyimaginowany przyjaciel mógłby zostać na noc. Nicole powiedziała: „Musisz zadzwonić i zapytać jej tatę”. Anais odpowiedziała: „Mogę zapytać ją Janeth”.
Najmilsze wspomnienia Nicole to ich wycieczki samochodowe. Podczas gdy rodzina nie mogła zobaczyć wiele z Waszyngtonu z powodu pandemii, nabrała zwyczaju kontynuowania barundos.
„[Janeth jest] z Cali w Kolumbii. To słowo, którego używają tam na określenie podróży samochodem ”- wyjaśnia Nicole. „Niemal każdego dnia ładujemy trójkę dzieci do samochodu i po prostu wyruszamy na przygodę”. Po tradycyjnym postoju w Starbucks rodzina wyrusza, czasem jeżdżąc godzinami, aby odwiedzić parki narodowe i słynne zabytki USA.
Janeth wróciła do Kolumbii w październiku, ale jeśli chodzi o Nicole, nadal jest częścią rodziny.
„Tak bardzo związała się z moimi dziećmi… tak bardzo je teraz kocha” - mówi Nicole. „Nadal piszemy, rozmawiamy i wysyłamy zdjęcia. Wzięła nawet torbę ich ubrań, aby je zapamiętać ”.
Elizabeth Malson
Elizabeth Malson jest dyrektorem wykonawczym US Nanny Association. Elizabeth wyjaśnia, że COVID-19 spowodował ogromny wstrząs w branży niani.
W wielu rodzinach konieczne stało się posiadanie niani mieszkającej na stałe lub jej brak. W niektórych przypadkach nianie wprowadziły się nawet do domów pracodawców z własnymi dziećmi.
W jednym przypadku anonimowa niania przeprowadziła się do domu pracodawcy ze swoją 2-letnią córką. Z upływem roku ich relacja stała się znacznie bliższa rodzinie niż pracodawcy i pracownikowi.
„Ona kocha te dzieci na równi ze swoimi, te dzieci bawiły się z jej własnymi” - mówi Elizabeth.
Jej córka zyskała nawet zastępcze rodzeństwo.
„Jako samotne dziecko została adoptowana, a chłopiec i dziewczynka pomogli dwulatkowi rozwinąć się i mieć rodzeństwo” - mówi.
Elizabeth zauważa, że tego rodzaju relacje między opiekunami i rodziną mogą występować tylko w połączeniu z doskonałą komunikacją. W mniej udanych przypadkach mieszkające na miejscu nianie w czasie wolnym od pracy angażowały się w rodzinne obowiązki.
Stephanie McGraw
Jest jeszcze Stephanie McGraw, prawniczka z Houston i matka dwóch chłopców w wieku 4 i 5 lat.
Chociaż rodzina korzysta z pomocy au pair od urodzenia ich pierwszego syna, w tym roku sytuacja się zmieniła. Ich ostatnia au pair, Lena, przyjechała z Niemiec na początku lutego. Wkrótce potem Teksas został zablokowany. W przeciwieństwie do swoich poprzednich au pair, Lena szybko została piątym członkiem rodziny.
„Wyglądało to mniej jak relacja matka-gospodarz / córka-gospodarz, a bardziej jak młodsza siostra” - mówi Stephanie.
Jeśli chodzi o chłopców, Lena stała się jak starsza siostra.
„Z powodu pandemii stała się ulubioną towarzyszką zabaw” - mówi Stephanie. „Nasze dzieci mogą po prostu pobiec tylnymi drzwiami i wejść po schodach, żeby ją zobaczyć”.
Oczywiście może to nie być zabawa i gry dla „starszej siostry” Leny. Stephanie podejrzewa, że w kilka sobotnich poranków mogła zostać zaczepiona przez chłopców trochę za wcześnie.
Podczas gdy Lena mogła liczyć na inne doświadczenie podczas swojego roku za granicą, dostała drugą rodzinę. Na nieszczęście dla Stephanie Lena pójdzie dalej, gdy w lutym 2021 roku dobiegnie końca rok jej kojarzenia z au pair.
„Naprawdę chcieliśmy, żeby przedłużyła swój pobyt, ale po powrocie do domu jest gotowa kontynuować swoje życie” - mówi Stephanie.
Jedno jest pewne: zawsze zostanie powitana z powrotem jako honorowy członek rodziny.
Sue Davies
Sue Davies, założycielka Travel for Life Now, nigdy nie spodziewała się, że poprawi swój związek z matką. W 1980 roku, gdy Sue miała 19 lat, powiedziała rodzicom, że jest gejem.
„Powiedzieli mi, że jestem chora psychicznie i niemile widziana w ich domu” - mówi Sue.
Przez następne 20 lat w ogóle nie rozmawiała z rodzicami.
Po śmierci ojca Sue w 1988 r. Powoli zaczęła odnosić się do matki, zabierając ją na wizyty lekarskie i łącząc przy tym kanapki z pastrami, kasza i fascynację podróżowaniem po świecie.
Ostatecznie Sue osiedliła się z Reggie, kobietą z Singapuru, która przeprowadziła się do Stanów w 1993 roku.
Jednak matka Sue nadal nie mogła zaakceptować tożsamości seksualnej swojej córki - ani swojego partnera.
Kiedy uderzył COVID-19, wszystko się zmieniło. Przez cały marzec Sue obserwowała z niepokojem wzrost liczby przypadków w całym kraju. Pod koniec miesiąca zdecydowała się przenieść matkę do niej i Reggiego.
Sue mówi, że jej matka i jej partner już się spotkali. Razem podróżowali nawet do Meksyku. Niemniej jednak nadal odmawiała przyjęcia Reggiego jako partnera swojej córki.
„Kiedy się pobraliśmy, moja mama powiedziała mi, że nie wierzy w małżeństwa homoseksualne” - mówi Sue. „Moja matka przedstawiłaby ją tylko jako przyjaciółkę”.
Mieszkając razem pod jednym dachem, wszystko zaczęło się zmieniać. Sue, Reggie i matka Sue zbliżyli się do siebie.
Śmiali się razem, gdy Reggie i Sue nauczyli mamę Sue, jak używać smartfona. Połączyli ich nowo odkryte zainteresowanie Reggiego ogrodnictwem i rytuał wspólnego oglądania „Jeopardy” i „Wheel of Fortune”.
W miarę upływu czasu matka Sue zaczęła rozumieć związek swojej córki.
„Mama stawała się coraz bardziej wdzięczna i przez cały czas mówiła nam, że jesteśmy mili i kochani oraz że jest wdzięczna za to, że jest w naszym domu” - mówi Sue. „Musiała zobaczyć, jak wygląda nasze codzienne życie w sposób, którego nigdy nie widziała”.
Niestety matka Sue zmarła w czerwcu.
Zanim to zrobiła, powiedziała Sue coś, na co czekała od dziesięcioleci.
„Dwa tygodnie przed śmiercią powiedziała mi, że akceptuje moje bycie gejem” - mówi Sue - „ale nadal marzyła, żeby tak nie było”.
Dla matki Sue był to duży krok, który mógłby się nigdy nie wydarzyć, gdyby nie pandemia.
Razem
Nietradycyjna dynamika rodziny, która pojawiła się w tym roku, mogła być odpowiedzią na kryzys, ale zbliża ludzi w nieoczekiwany sposób.
Mogą nawet zaspokajać potrzebę głębszych połączeń, o których nie wiedzieliśmy, że mamy.
W czasach naznaczonych izolacją, inspirujące jest patrzenie, jak kreatywne rozwiązania łączą rodziny.
Meg Walters jest pisarką i aktorką z Londynu. W swoich pracach interesuje się zgłębianiem takich tematów, jak fitness, medytacja i zdrowy styl życia. W wolnym czasie lubi czytać, ćwiczyć jogę i od czasu do czasu wypić lampkę wina.