Poznaj Hadeę Fisher, trzydziestokilkuletnią osobę z północno-zachodniego wybrzeża Pacyfiku, u której w wieku 7 lat zdiagnozowano cukrzycę typu 1. Ma za sobą burzliwe nastolatki, a teraz ma ważną mądrość do podzielenia się wyzwaniami związanymi z żonglowaniem dorastaniem z T1D, depresją i niepokój.
Obecnie Hadea pracuje jako trener życia, pomagając nastolatkom i rodzinom w ich podróżach z cukrzycą. Wcześniej tego lata opublikowała nowy e-book, który ma być źródłem frustracji dla rodziców D, którzy potrzebują pomocy w radzeniu sobie z dramatem nastoletniej cukrzycy. Hadea dzieli się dziś z nami swoją osobistą podróżą, a także specjalną ofertą dla jednego szczęśliwego czytelnika na darmowy egzemplarz jej nowej książki Kindle wydanej w czerwcu 2019 roku.
(Przeczytaj do końca, aby wziąć udział w naszym wyjątkowym rozdaniu D’Mine!)
Nauka z „The Mess That I Was Inside” Hadei Fisher
Wylądowałem w szpitalu z cukrzycową kwasicą ketonową (DKA) w weekend pierwszomajowy 2001. Miałem 17 lat i miałem być na koncercie Dave'a Matthewsa, a nie podłączono mnie do automatu do kroplówki, a jakiś nieznajomy monitorował mój mocz i wpatrując się w piękny letni dzień, za którym tęskniłem. Byłem wyczerpany. Wstyd mi. Wstyd sprawił, że poczułem się bardziej wyczerpany.
W tym miejscu możesz oczekiwać, że powiem, że latem zdiagnozowano u mnie cukrzycę typu 1. Ale tak nie było. Zostałem zdiagnozowany 10 lat wcześniej, mając zaledwie 7 lat. Może myślisz, że letnia hospitalizacja była momentem, w którym zdałem sobie sprawę, że muszę lepiej o siebie zadbać. Może myślałeś, że to pierwszy raz, kiedy byłem hospitalizowany z DKA. Mylisz się w obu przypadkach.
To, co można powiedzieć o tym wydarzeniu, to fakt, że rozpalił we mnie ogień, który wyrzeźbił pracę, którą wykonuję dzisiaj z nastolatkami i ich rodzicami wokół cukrzycy typu 1. Potrzeba by dziesięcioleci, zanim zdałem sobie sprawę, że moje doświadczenie jako nastolatka z cukrzycą było czymś, co można by wydobyć z wartości, którą mógłbym zapewnić społeczności diabetologicznej. Dopiero gdy skończyłem dwadzieścia kilka lat, zdałem sobie sprawę, jakiej pomocy potrzebuję, a to było długo po tym, jak mogłem poprosić o pomoc rodziców.
Największą przeszkodą w byciu młodym cukrzykiem nie była właściwie cukrzyca. Nie czułam się dziwnie lub mniej niż moi koledzy. Moja autonomia nie pozwalała mi zbytnio przejmować się tym, co myślą inni ludzie o mojej cukrzycy. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że ktoś mniej o mnie pomyśli; w tym, że zostałem pobłogosławiony.
Największą przeszkodą w tamtych czasach było i nadal jest moje poczucie wstydu, że nie zrobiłem tego „dobrze”. Byłem mądrym dzieckiem, ostrym jak bicz, pracowitym i ciekawskim - i wiedziałem o tym. Byłem też uparty, współczujący i samodzielny. Szczyciłem się rosnącą samoświadomością, że potrafię odczytać nastrój członków mojej rodziny (zwłaszcza mojej matki) i przewidzieć jej potrzeby, zanim je wyrazi. Ten zestaw umiejętności jest na wagę złota w moim zawodzie lekarza, a teraz jako trenera, chociaż należy go bezwzględnie pilnować, bo inaczej staniesz się po prostu wyczerpanym i zadowalającym ludzi.
Oczywiście nie wiedziałam o tym, kiedy byłam małą dziewczynką, a nawet nastolatką. Już w wieku 10 lat wiedziałem, że niektóre z moich wyników pomiaru poziomu cukru we krwi były niekorzystne dla mojej matki, a inne kojące. Mój młodzieńczy umysł również wierzył, że można kontrolować poziom cukru we krwi. Wniosek do tego równania był taki, że kiedy mój poziom cukru we krwi nie zachowywał się, to dlatego, że zrobiłem coś złego.
Czasami rażąco robiłem coś, co negatywnie wpłynęło na mój poziom cukru we krwi (najbardziej znane było nadmierne korygowanie spadków za pomocą zbyt dużej ilości cukierków). Innym razem pójdzie źle z własnej woli, ale założyłbym, że był to ostry sprzeciw spowodowany poprzednim błędem lub jeszcze gorzej, że byłem zbyt głupi, aby utrzymać swoje liczby w ryzach. W krótkim czasie owinął mnie wstyd i frustracja.
Chciałem być dzieckiem, ale chciałem też być dorosły jak moi rodzice i żeby byli ze mnie dumni. Chciałem być dobrym cukrzykiem i wcale nie chciałem być cukrzykiem. Chciałem dbać o poziom cukru we krwi w wolnym czasie, a nie według jakiegoś arbitralnego harmonogramu dyktowanego przez dorosłych. Chciałem rządzić. Nie chciałem się wstydzić. I nie chciałem przyznać się do tego, jak bardzo wszystko zepsułem. Nie chciałem przyznać, że potrzebuję pomocy.
Byłem dobrym dzieckiem, zacząłem kłamać na temat poziomu cukru we krwi. To uszczęśliwiło moją mamę. Ufała mi bezgranicznie, a dlaczego nie? Nie byłem kłamcą. W rzeczywistości jestem okropnym kłamcą. Ale kłamałem, żeby ją uspokoić, żeby uniknąć tsunami emocji, które towarzyszyły mi za każdym razem, gdy sprawdzałem poziom cukru we krwi i nie były one „dobre”. Nie mogłem pozbyć się wrażenia, że oznaczało to, że nie byłem „dobry”. Moją mantrą było to, że powinno to być wykonalne, to tylko problem matematyczny i gdybym naprawdę się przyłożył, dałbym sobie radę.
Powiedziałem sobie, że będę kłamał tylko do czasu, aż się zorientuję, a potem mogę wrócić do szczerości.
Ta chwila nigdy nie nadeszła, ludzie. Nigdy nie byłem w tym wystarczająco dobry. I czy to dlatego, że byłem dzieckiem z innymi motywami, czy to dlatego, że cukrzyca nie jest czymś, co możemy doskonalić, ale raczej ewoluującą częścią tego, kim jesteśmy i jak wchodzimy w interakcje w tym życiu, czy też dlatego, że moje emocje są straszne. To i to, co mogłoby oznaczać na temat mojej wartości jako córki, ucznia lub istoty ludzkiej, sprawiło, że unikałem nawet testów do czasu, gdy byłem w liceum - wszystko to odpowiadało przepisowi na katastrofę.
Żeby było jasne: złapano mnie na kłamstwie. Zepsułem się i płakałem z tego powodu. Miałem do czynienia z kilkoma pierwszymi warstwami emocji związanych z cukrzycą, ale nie wiedziałem wtedy, jaki jest podstawowy związek między dobrym samopoczuciem mojej rodziny a moją niechęcią do zepsucia wszystkiego, szczerze mówiąc o bałaganie, w jakim byłem. Nie rozumiałem moich złożonych emocji. Wciąż leżałem długo po tym, jak mnie złapano, a ten wstyd, że jestem kłamcą, pochłonął mnie w całości, aż po prostu nie dotknąłem cukrzycy, dopóki absolutnie tego nie zrobiłem.
Spędziłem swoje nastoletnie lata, ścigając swoje liczby, unikając swoich liczb i chorując. Nie oznacza to, że nie lubiłem moich przyjaciół i szkoły, po prostu znalazłem sposób na oddzielenie mojej cukrzycy, aby zwrócić na nią uwagę tylko wtedy, gdy była naprawdę tragiczna.
W styczniu tego roku, 28 lat po postawieniu diagnozy, zacząłem pisać książkę o mojej podróży io tym, jak mogłem otrzymać pomoc jako dziecko. Co moi rodzice mogli mi powiedzieć, żeby rozbroić mój strach? Co musiałem usłyszeć, aby móc porozmawiać o swojej chorobie? Jak musiało wyglądać moje postępowanie w przypadku cukrzycy, abym mógł za nią pozostać i pozostać przy niej? Co powstrzymałoby mnie przed wylądowaniem w szpitalu? A co więcej, moim zdaniem, co powstrzymałoby mnie przed zawstydzeniem siebie?
Moim zdaniem w dzisiejszych czasach jest to, że rodzice nastolatków z cukrzycą dostają surowy koniec umowy. Często są przepracowani, przytłoczeni i zmartwieni. Są sfrustrowani, że ich wcześniej miłe dziecko nie słucha, a najgorsze z całego życia ich dziecka jest zagrożone. Osobiście uważam, że rodzice potrzebują pomocy swoim dzieciom. Dzieci muszą wiedzieć o wypaleniu cukrzycowym i wiedzieć, że to naprawdę się wydarzy.
Napisałem "Wsparcie! Moja nastolatka ma cukrzycę: źródło informacji dla sfrustrowanych rodziców”Ponieważ teraz wiem, czego potrzebowałem od moich rodziców, aby stawić czoła mojej cukrzycy. Napisałem tę książkę, aby pomóc rodzicom znaleźć sposób na zainspirowanie organicznej współpracy ich dzieci typu 1 oraz pomóc zarówno dziecku, jak i rodzicom znaleźć wspólną płaszczyznę, która pozwoli dziecku czuć się wysłuchanym i bezpiecznym - i chętnym do dzielenia się brzydkimi myślami, które przychodzą. w okresie dojrzewania, zwłaszcza w przypadku cukrzycy. Napisałem go z myślą o rodzicach, którzy chcą czuć się rozsądni i tak jak ich dziecko słucha i potrafi o siebie dbać, aby rodzic mógł oddychać, naprawdę oddychać pierwszy raz od dłuższego czasu.
Obecnie, oprócz pracy w cztery oczy z rodzinami w okresie dojrzewania typu 1, podróżuję i rozmawiam z rodzicami i dziećmi (zarówno osobno, jak i razem), aby pomóc im znaleźć się na tej samej stronie i poczuć inspirację jako zespół. Spora część mojej pracy polega na demontażu tego, co i w jaki sposób mamy radzić sobie z cukrzycą oraz na ustalaniu, czego potrzebuje rodzina, aby być gotowym stawić czoła chorobie. To niezwykle satysfakcjonująca praca.
Nie byłem w DKA od ponad dekady. Mój poziom cukru we krwi czasami osiąga spektakularny poziom, a czasami nie. Jestem bardzo dumny z mojego A1c. Ale bardziej niż cokolwiek innego jestem dumny, że nauczyłem się najpierw pozwalać sobie na bycie człowiekiem, całkowicie błędnym, totalnie niesamowitym, zanim stałem się niesamowitym cukrzykiem. Okazuje się, że kiedy mam tak uporządkowane priorytety, poziom cukru we krwi spada znacznie częściej. Mogę żyć z tą chorobą. W rzeczywistości, mając łagodniejszą perspektywę i dużo współczucia, nauczyłem się naprawdę dobrze prosperować.
– – – – – – – – – – – – –
Dzięki, Hadea, za podzielenie się swoją historią i napisanie tej książki, aby pomóc.
Możesz znaleźć książkę Hadei na Amazon w formacie elektronicznym za jedyne 7,99 USD. Ale zanim to zrobisz, rozważ wejście do naszego gratis poniżej…
Wygraj dla siebie egzemplarz książki o cukrzycy!
Chcesz wygrać własną kopię nowego e-booka Hadei Fisher? Oto jak się zgłosić:
Wyślij nam komentarz do mediów społecznościowych zawierający hasło „DM TEENS” lub wyślij nam e-mail bezpośrednio, używając tego nagłówka tematu, na adres [email protected].
Na zgłoszenie masz czas do piątku 16 sierpnia 2019 r., Godz. 19:00 czasu pacyficznego.
Zwycięzcy zostaną wybrani na Random.org i ogłoszeni na Facebooku i Twitterze w poniedziałek 19 sierpnia, więc pamiętaj, aby nas śledzić. Pamiętaj też, aby mieć oko na swoje wiadomości lub e-maile na Facebooku, ponieważ to nasz jedyny sposób na skontaktowanie się ze zwycięzcami.
Powodzenia, przyjaciele i rodzice!