Czasami trzeba się rozpaść, aby w końcu zobaczyć, czego Ci brakowało.
Zawsze uważałem się za osobę należącą do kategorii „karmienie jest najlepsze”. W mojej głowie nie rozumiałam, jak ktokolwiek mógłby oceniać inną matkę pod kątem tego, jak zdecydowała się karmić swoje dziecko.
Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że w wielu przypadkach „wybór” był brakiem wyboru, na przykład w przypadku matek, które po prostu nie produkowały wystarczającej ilości mleka lub miały chorobę uniemożliwiającą karmienie piersią lub życie w okolicznościach, które im nie pozwalały lub ułatwiają karmienie piersią.
Chodzi o to, że zawsze myślałem, że to trochę głupie, że jakakolwiek kobieta kiedykolwiek poczułaby się źle, gdyby nie karmiła piersią, niezależnie od tego, czy było to jej własne poczucie „porażki”, ponieważ czuły, że muszą karmić piersią, czy też dlatego, że ktoś inny je za to ocenia . To twoje dziecko, ty decydujesz, prawda? Myślałem, że jestem oświecony swoim podejściem do wyborów żywieniowych.
Ale oto prawda: nie miałem pojęcia, o czym mówię.
Myślałam w ten sposób jako kobieta, która z powodzeniem karmiła piersią całą czwórkę moich dzieci. I jak się dowiedziałem, łatwo jest mówić takie rzeczy, kiedy tak naprawdę nigdy nie doświadczyłaś, jak to jest, gdy nie możesz karmić piersią.
Jak moje piąte dziecko wszystko zmieniło
Poszłam w piątą ciążę z pełnym zamiarem karmienia piersią, ale powiedziałam sobie, że jeśli to nie zadziała, nie będzie to nic wielkiego. Z powodu pewnych problemów z uszkodzeniem przewodu mlecznego i powtarzającymi się napadami zapalenia sutka wiedziałam, że tym razem mogę mieć trudności z karmieniem piersią. Wiedząc o tym, przygotowałem się na możliwość formułowania i czułem się z tym dobrze.
A potem urodziłam wcześniaka.
Nagle, tak po prostu, zmienił się cały mój pogląd. W nocy stanąłem przed faktem, że moje dziecko jest w szpitalu, a mnie nie ma. Opiekowali się nią ci zupełnie obcy ludzie. I że będzie karmiona mlekiem innej matki przez zgłębnik, gdybym nie zapewniał jej własnego mleka.
W kółko słyszałam, że mleko matki jest „płynnym złotem” i że muszę odciągać pokarm co 2 godziny przez co najmniej 15 minut, aby mieć pewność, że będę miała dla niej wystarczającą ilość mleka podczas pobytu na OIOM-ie.
Nie tylko moje mleko z piersi było uważane za „prawdziwe lekarstwo”, jak opisała pielęgniarka, ale im szybciej moja córka nauczyła się karmić piersią, tym szybciej mogliśmy opuścić szpital. I nie było niczego, czego bym bardziej pragnął niż tego, żeby wyzdrowiała i żebyśmy wrócili do domu jako rodzina.
Niestety, po prostu nie mogła karmić. Wtedy nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale prawdopodobnie nie była jeszcze w stanie rozwijać się. Siedziałem więc płacząc za naszym ekranem prywatności na zewnątrz jej izolatki, pragnąc, żeby się zatrzasnęła, żeby nie mogli jej ponownie nakarmić, i poczułem się całkowicie i całkowicie beznadziejny.
Kiedy nie karmiła piersią, czułem, że jedyne, co mogę zrobić, to przynajmniej zapewnić jej własne mleko z piersi, więc odciągnąłem pokarm. I pompował, pompował i pompował. Napompowałem tak dużo, że napełniłem szpitalną lodówkę i zapasową lodówkę, a potem zamrażarka i pielęgniarki zaczęły wymieniać spojrzenia, kiedy przyniosłem więcej.
A gdy mijały dni, a moje dziecko nadal nie mogło karmić piersią, doszedłem do wniosku, że dostarczenie jej mleka matki było jedyną rzeczą, jaką mogłem zrobić, a to naprawdę jej pomogło.
Moim zdaniem mleko z piersi stało się moim połączeniem z nią.
„Nie mogę jej zawieść”
Kiedy wróciliśmy do domu ze szpitala z naszą córką na butelce, nadal próbowałem ją karmić piersią. Ale musiałem też nadal odciągać pokarm i karmić ją butelką, aby mieć pewność, że przybrała na wadze, której potrzebowała. Każde karmienie było wyczerpującym procesem przyłożenia jej do piersi, potem odciągania pokarmu, potem karmienia butelką - od początku do końca trwało to około godziny i zanim się zorientowałam, trzeba było zacząć wszystko od nowa.
Płakałam, modliłam się i błagałam ją o karmienie piersią, ale raz po raz po prostu nie chciała (lub nie mogła) tego zrobić. Kiedy walczyłam przez kolejne rundy zapalenia sutka przed całkowitym opróżnieniem piersi i nadmierną podażą z odciągania pokarmu, mój mąż próbował namówić mnie do przejścia na formułę. To uczucie, które mnie ogarnęło, w końcu otworzyło mi oczy na to, jak trudno jest zawodzić w pielęgniarstwie.
Bo właśnie tak się czułem: kompletna i totalna porażka.
Jako mama czułam się jak porażka w tym, co „powinno” być łatwe. Porażka mojej córki, która potrzebowała więcej opieki niż „normalne” dziecko. Niezdolność do zarządzania nawet najbardziej podstawowymi funkcjami biologicznymi, aby utrzymać moje dziecko przy życiu.
Czułem, że przejście na formułę byłoby jak rezygnacja z niej i po prostu nie mogłem znieść takiego uczucia. Po raz pierwszy zdałem sobie sprawę, co czuły wszystkie mamy, które rozmawiały o tym, jak trudno jest nie być w stanie karmić piersią. Może to zabrzmieć szalenie, ale dla mnie było to prawie jak rodzaj śmierci - i musiałem opłakiwać stratę takiej mamy, jaką myślałem, że będę.
Presja karmienia piersią
Dziwną rzeczą w presji związanej z karmieniem piersią jest to, że niekoniecznie musi ona pochodzić z jakiejkolwiek siły zewnętrznej. Nikt mi nie mówił, że muszę karmić piersią. Nikt nie kręcił głową na moje żałosne próby karmienia mojego dziecka, zganiając mnie, żebym robił to lepiej. Nikt nie patrzył w moją stronę z obrzydzeniem na butelkę, z której radośnie piło moje dziecko.
W rzeczywistości było to dla mnie dokładnie odwrotne. Mój mąż, członkowie mojej rodziny, a nawet zupełnie obcy ludzie w internecie mówili mi, że nie ma wstydu w karmieniu mieszanką i że jeśli muszę to zrobić, aby upewnić się, że zarówno moje, jak i ja jesteśmy zdrowi, to tylko to się liczy.
Ale czułem się, jakbym nie mógł się zmusić do uwierzenia w którykolwiek z nich. Z jakiegoś powodu, którego naprawdę nie potrafię wyjaśnić, gromadziłem całą tę ogromną presję, poczucie winy, wstyd i osąd całkowicie na sobie.
Bo prawda jest taka, że chciałam karmić piersią. Chciałem dać ten prezent mojemu dziecku. Chciałem zapewnić jej to płynne złoto, które wszyscy chwalą. Chciałem spędzić te spokojne chwile na bujanym fotelu - połączenie między mną a nią, podczas gdy reszta świata wirowała.
Chciałam karmić dziecko piersią na poziomie, który mogę opisać jedynie jako pierwotny - a kiedy nie mogłam, wydawało mi się, że każda komórka w moim ciele z tym walczyła. W pewnym sensie jestem wdzięczna za to, że przeżyłem „po drugiej stronie”, że nie mogłem karmić piersią, ponieważ otworzyło mi to oczy.
Tak więc wszystkim mamom, które wcześniej odprawiłam, powiem tylko: teraz rozumiem. To jest trudne. Ale nie jesteśmy porażkami - jesteśmy wojownikami i ostatecznie walczymy o to, co najlepsze dla naszych dzieci.
Chaunie Brusie jest pielęgniarką porodową, która została pisarką i świeżo upieczoną mamą w wieku 5 lat. Pisze o wszystkim, od finansów po zdrowie, po to, jak przetrwać te wczesne dni rodzicielstwa, kiedy wszystko, co możesz zrobić, to pomyśleć o całym śnie, którym nie jesteś. uzyskiwanie. Śledź ją tutaj.